Recenzje

Ogólnie lubię przedmioty ze swoją historią, dlatego w zakresie gitar akustycznych nie można pominąć marki Sigma Guitars, która sie ściśle wiąże z prestiżowym gitarowym bóstwem z USA, założonym przed niewiarygodnymi 182 laty.

W latach 60. minionego wieku, kiedy Japonia doszła do siebie po porażce w II wojnie światowej i wzmocniona (nie tylko) amerykańskim kapitałem zaczęła ekonomicznie odbijać się od dna, na rynku poczęły pojawiać się kopie oryginalnych gitar Martin, najczęściej produkcji japońskiej, wytworzone z tanich materiałów z uproszczonym procesem produkcji. Były jednak również tanie i tym sposobem znajdywały sobie klientów. Dla producenta gitar C.F. Martin sytuacja ta nie była zbyt wesoła a masowa produkcja tanich kopii szkodziła dobremu imieniu firmy. Nie pozostawało nic innego niż jakimś sposobem zareagować, a tą reakcją było założenie własnej marki, która oferowała tańsze instrumenty przy zachowaniu podstawowych technik produkcji i nadzoru macierzystej firmy. Tak przed 45 laty narodziła się marka Sigma Guitars, która produkowała pierwotnie również w Japonii. Biegiem lat produkcja była przenoszona przez Koreę i Tajwan aż do Indonezji, gdzie była w 2007 roku wstrzymana. Na szczęście nie na długo, już 4 lata później prawa do marki kupiła niemiecka firma AMI Musical Instruments, która wznowiła produkcję tych pięknych gitar, tym razem w państwie, które jest obecnie największym na świecie producentem instrumentów muzycznym - w Chinach.

Otwierając stronę internetową www.sigma-guitars.com zaraz na wstępie dowiemy się, że napis Sigma Guitars na główce każdego instrumentu jest zarejestrowanym znakiem handlowym, który jest używany na podstawie licencji  udzielonej przez C.F. Martin z siedzibą w Nazareth, stan Pensylwania. Jest to ważna informacja, świadcząca o solidności producenta. Następnie możemy zagłębić się w ofercie gitar, która jest naprawdę bogata i mogę powiedzieć, że na pierwszy rzut oka niemal kłopotliwa. Wszystkie 12 serii zawiera niewiarygodne 81 modeli. Gdy tylko zauważymy, że D to dreadnought, M to mahoń, R to palisander, H to herringbone itd., stwierdzimy, że orientacja w modelach i ich seriach jest genialnie prosta.     Każdy model ma na swojej stronie najwyraźniej rekomendowaną cenę w dolarach amerykańskich, która waha się mniej więcej w zakresie 300-2200 dolarów, ale z doświadczenia gitary da się zazwyczaj nabyć o około 10% mniej od tych cen. To oznacza, że ceny w Czechach są orientacyjnie w przedziale 7000-50000 koron (1100-8000 zł), ale ogromna większość modeli jest dostępna w cenach do 15000 koron (2400 zł), więc niemal każdy może wybrać sobie swoją gitarę.

Dzięki życzliwości sprzedawcy ze sklepu Hudební Svět w Ostrawie mogłem przez prawie dwie godziny wybierać w spokojnej przestrzeni sklepu, z dziesiątkami wiszących nad głową gitar najrozmaitszych marek. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, jaki typ gitary akustycznej preferuję, byłby to z pewnością dreadnought w wykonaniu ze świerkową przednią płytą, palisandrowymi bokami i tylną płytą. Do tego oczywiście mahoniowa szyjka z palisandrowym (hebanowym) gryfem. Nie dziw więc, że od razu skierowałem się do dwóch modeli w takim wykonaniu -  DR-1HST z „1 series“ i DR-28 ze „standard series“. Przedział cenowy 10000-12000 koron (1600-1900 zł). Oba instrumenty są bardzo podobne, ale w końcu zrezygnowałem ze stroików marki Grover i najwyraźniej bardziej wyborowego materiału (dało się to trochę poznać w dźwięku) i wybrałem tańszy model, który mnie skusił delikatnie szerszą szyjką (44,5 mm na progu zerowym) i zdobieniem ze wzorem rybiej kości. Szerszy gryf przejawia się  większym rozstawem strun na strunniku mostka, co jest przyjemne przy grze palcami. Wybierałem z około sześciu instrumentów i różnice były bardzo małe. Producent wyraźnie radzi sobie z procesem produkcji, a przede wszystkim z geometrią instrumentu - kluczowy kąt łączenia gryfu z pudłem był u wszystkich instrumentów w zakresie tolerancji +/- 1mm na mostku. Pudło rezonansowe wyraźnie się błyszczy, lakierem jest najwyraźniej jednowarstwowy poliuretan, co jest obecnie losem (nie tylko) tańszych gitar i przez to nigdy nie dowiemy się, o ile lepiej by ta gitara grała przy użyciu wielowarstwowego, specjalnego nitro lakieru, szelaku (żywicy naturalnej) itp. Główka instrumentu jest pod względem formy niemal identyczna z oryginałem C.F. Martin, chromowane stroiki, które mnie swoim działaniem zbytnio nie przyciągnęły, są marki Sigma. Prosta szyjka ma dość przyjemny profil i jest pokryta matowym lakierem. Progi zrobione są bez błędów, palisander gryfu jest ciemny, matowy i mało porowaty. Oba skrajne progi są z kości, strunnik jest ewidentnie wyrzeźbiony ręcznie (wyrównany) dla poprawnego strojenia. Gitara doskonale stroi. Palisander na bokach i tylnej płycie ma przeciętnie wyraźny wzór, ale pod błyszczącym lakierem ma właściwą barwę i tworzy łagodny kontrast z jasną świerkową płytą przednią. Ogólne bardzo dobre wrażenie dopełniają klasyczna intarsja obok otworu rezonansowego w kształcie koncentrycznych okręgów, szylkretowy golpeador (optycznie współgra z palisandrowymi bokami), typowy mostek i piękna lamówka z ości. Plastikowe kołki w mostku od razu zamieniłem na kołki z kości z perłowymi tarczkami, które z kolei zmieniają strojenie z markerami na gryfie, które są również perłowe, choć nieco małe i wykonane dość słabo. Tylna płyta jest w osi gitary przedzielona ozdobną zakładką na dwie identyczne połowy. Przednia płyta jest ze świerku sitka a jej barwa i wzór są na średnim poziomie, widziałem już lepsze i ładniejsze, aczkolwiek nie ma to zazwyczaj bezpośredniego wpływu na dźwięk instrumentu. W ogóle jest to moda ostatnich lat, by wprowadzać gatunki  świerka jak sitka, Engelmanna, Adirondack itp., podczas gdy ważne są przede wszystkim rezonansowe właściwości drewna a o nich się nie wspomina. Drzewo powinno rosnąć w bliskim sąsiedztwie innych drzew z małym dostępem do światła i najlepiej na północnym stoku, nie powinno rosnąć na skraju lasu, nie może mieć sęków, musi mieć bujne i regularne lata, powinno mieć co najmniej 100 lat itd. Na przykład sitka jest jednym z największych drzew iglastych, wysokim na ponad 100 m, z średnicą do 5 m u podstawy. Z niego można teoretycznie zrobić tysiące płyt, ale nie wszystkie będą miały idealne właściwości rezonansowe.

Ogólnie gitara jest wytworzona bardzo dobrze, zasadniczo nie ma czego wypomnieć, materiału nie szczędzono, waży ok. 2,15 kg, ale tutaj nie ma zastosowania to co w klasycznych hiszpańskich gitarach, że lżejsza zazwyczaj gra lepiej, waga w pewnych okolicznościach dodaje dźwiękowi siły a tonowi pogłos. Pod względem dźwięku gitara jest bardzo dobra, zasadniczo tak według mojej opinii powinien grać dreadnought. Mocne basy i tony średnie z lekko dzwoniącymi wysokimi tonami, które można zniwelować przy głośnym akompaniamencie. Gitara gra z wnętrza i to jest dobre. Do takiego dźwięku prawdopodobnie trochę przyczynia się szersza szyjka. Miałem w rękach gitary lepsze pod względem dźwięku, ale za cenę ok. 10000 koron (1600 zł) ciężko byłoby znaleźć konkurencję dla tej gitary i na pewno byłaby poważnym rywalem dla marek z tradycyjnie świetnym dźwiękiem, jak Seagull czy Dowina. Świerk mógł by się teoretycznie jeszcze lepiej zgrać, ewentualnie gitarę można regularnie stawiać obok głośników grających ulubiony styl muzyczny (to nie jest żart, to też może pomóc w zgraniu gitary). Golpeador (pickguard) dołączałbym jako dodatek, nie każdy potrzebuje go na gitarze a jego nieobecność może o kilka procent polepszyć dźwięk gitary.

Podsumowując mogę tylko powiedzieć, że po jakimś czasie mam gitarę, która mi się podoba, dobrze gra i z której jestem zadowolony.

inż. Pavel Schinkmann

źródło: hudebnibazar.cz

 

Facebook Twitter Google+ Pinterest

vlajka cz vlajka pl vlajka sk